sobota, 26 grudnia 2015

Miniaturka cz II

Obok mnie pojawiła się kałuża krwi . Naszczęście Krzysiek wezwał wczesniej karetkę,  ktora czekała na zewnatrz. Gdy tylko usłyszeli strzał natychmiast przybiegli do góry po mnie. Wzieli mnie do szpitala slyszalam tylko głuche dzwieki jedyne slowa jakie zrozumiałam to:  Monika, trzymaj,szybko, dzwon,trzymaj,blok.
***(bede pisac jako Krzysiek )
Monikę wzieli do szpitala na blog operacyjny, a ja z Mikołajem wzięliśmy na dołek tego typa podejrzanego o zabójstwo,  ktory postrzrlił przed chwilą Monikę.  Za zgoda komendanta skonczylem służbę i pojechalem do szpitala. Po drodze jeszcze zadzwoniłem do Artura. Gdy dojechałem zobaczylem juz przed szpitalem samochód Artura. Podeszlem do recepcji i spytałem gdzie moge znalezc Monikę. Dowiedziałem się  ze ją nadal operują.  Szybko pobiegłem przed sale gdzie juz sieial Artur z glowa w dłoniach.  Podeszlem i spytałem co z nia. Odpowiedział ze walczy o zycie. Nic nie powiedziałem tylko zsunalem sie po scianie na podłogę. Mialem ochote zaczac płakać ale nie moglem jeszcze bardziej dołować Artura.  Postanowiłem ze sie pomodlę cicho o Monikę.
***(5 godzin pozniej )
Lekarz wyszedl z sali operacyjnej.  Artur pobiegł szybko do niego i spytał co z jego żoną.  Lekarz spytał czy ja to tez rodzina.  Artur odpowiedział ze nie ale chce zeby Krzysiek tez byl przy rozmowie. Weszliśmy do gabinetu ,  lekarz zaczal:
- To byla bardzo ciężka operacja, pacjentka została postrzelona w biodro,  narazie jest w śpiące.  Po wybudzeniu możemy postawic diagnoze. Jednak muszę pana przygotowac na to ze Pani Monika moze nie chodzic. Ale proszę byc dobrej mysli.
Wyszliśmy z sali z nie ciekawych nastrojach. Artur wczesniej spytał czy moze wejsc do Moniki . Uzyskał zgodę, wiec poszedl.

wtorek, 22 grudnia 2015

Miniaturka cz.1

Po operacji i rehabilitacji pora wrocic do domu. Musieliśmy sie spakować dzien wcześniej następnie oddac klucze. Wylądowaliśmy na lotnisku o 14 . Przyjechal po nas krzysztof o toskiem,  poniewaz artur byl w pracy. Przywitalismy sie,  tosiek mial nawet prezent dla franka. Byla to piłka do grania w noge. Dojechaliśmy do domu, ja sie rozpakowalam i poszłam do salonu gdzie byl franek. Usiedlismy i zaczęliśmy ogladac Tv.  Z frankiem nie mozna było niczego ogladac oprocz kreskówek. O 18 usłyszałam przekrecajacy sie zamek w drzwiach,  byl to Artur . Przywitał sie z frankiem,  nie mogli sie nacieszyć soba . Przyszedl do mnie, chciał mnie pocałować ale sie od niego odsunelam,  poniewaz wczoraj się poklócilismy  przed wyjazdem.
Artur kazal Frankowi isc spac, a mnie poprosil o rozmowe w cztery oczy. Wiedzialam ze pewnie bedzie chcial mnie przeprosic i sie pogodzic. Poszłam razem z nim do pokoju.  Usiadłam przy stole Artur zaczął:
-Przepraszam Cie kochanie ze wczoraj tak powiedzialem nie chcialem zeby to tak zabrzmiało. Chodziło mi o to ze...
- Ze co ze twoja mamusia jest ważniejsza odemnie?! -przerwałam mu . Tak naprawde mu wybaczyłam,   ale chcialam sie jeszcze z nim podroczyc.
- Nie to ty jestes najwazniejsza!
- Udowodnij.
I wtedy Artur mnie  namiętnie pocałował prosto w usta. Trwało to chwile a mi wydawalo sie to jak wieczność.
-jak chcesz moge odwołać ten wyjazd mamy .
-nie musisz.

Nastepnego dnia  obudziłam sie o 7 , Artura już nie bylo.  Zastanawiałam sie gdzie on moze byc,  ale przypomniałam się ze dzisiaj mialam przyjsc na komendę złożyć dokumenty ze wracam. Szybko sie umylam,  ubrałam ,ogarnęłam ,zjadłam sniadanie z Frankiem i zawiazlam go do szkoły,  a ja sama pojechałam na komende. Mialam sie do widzieć kiedy moge zaczac służbę. Przed komendą natknęłam się  na  Emilke,  pozniej na korytarzu na Mieszka i w koncu dotarłam do pokoju komendanta.  Zapukalam po czym ulyszalam "wejsc " . Po rozmawiałam z komendantem,  ktory byl zadowolony ze wrocilam,  obiecalam mu ze zobaczy sie z Frankiem , a on mi powiedzial ze moge zaczynac służbę od jutra.  Bylam bardzo szczęśliwa. W koncu moge powrócić do normalnego zycia. Wyszłam z pokoju komendanta na korytarz,  szlam wolno nie spieszac sie w strone schodów,  az tu nagle z pokoju przesłuchań wyskoczyl jakis mezczyzna z bronia w reku. Wziął mnie za szyje szarpiac i krzyczał ze jesli wpakują jego kumplow do wiezienia to mnie poszczeli . Zaczęłam sie bac,  przede mną stali policjanci i ochrona oraz negocjator, ktory probowal odwiezdz go od tego pomyslu. Czułam jak mi łzy spływały po twarzy. Wciaz szlyszalam krzyki Mikołaja i Krzyśka,  ktorzy mówili "wszystko bedzie dobrze,  wytrzymaj Monika ". Nagle uslyszam wielki huk i  poczułam niewyobrażalny ból przy prawym biodrze.  Upadłam na podłogę.......

Ciąg dalszy miniaturki nastąpi.

sobota, 5 grudnia 2015

3. Wielki powrót

*Kilka miesięcy później *

Ten dzien był bardzo ważny

ponieważ dzisiaj Monika z 7- letnim
juz Frankiem mieli wracać do polski

nikt o tym nie wyleciał z wyjątkiem

Krzyśka który obiecał ze odwiezie

ich z lotniska do domu . Samolot

mieli o dziesiątej więc w stali o

siódmej a przynajmniej Monika

wstała o siódmej bo franka ciężko

było wyłonić spod cieplutkie kołdry .

Ale po długich zmaganiach udało

się . Zjedli śniadanie załatwili

wszystko związane z mieszkaniem i

taksówką pojechali na lotnisko w

Wiedniu . Wystartowali .

* w samolocie *

- mamo a tata po nas przyjedzie ?

-nie nie przyjedzie on nie wie ze

dzisiaj przyjedziemy do domku .

- dlaczego ?

- to będzie dla niego niespodzianka

nie pamiętasz przecież ma dzisiaj

urodziny .

- no faktycznie , zapomniałem i co

ja teraz zrobię ? A wiem przecież w

mojej torbie podręcznej mam

kredki i papier . Coś zrobię . A ty

mamo co mu dasz ?

Monika pokazała mu kopertę która

miała w dłoni . Franek nie wiedział

co w niej jest ale nie wnikał w to, bo
zajął się robieniem laurki .

*kilka godzin później *

Nareszcie wylądowali samolot miał

jakiś problem i musiał wylądować

na lodowisku między Polską a

Austria . Okazało się ze miał jakąś

usterkę dlatego Lot był opóźniony .

Ale dotarli . Szybko znaleźli

samochód Krzyśka w siedli i

pojechali do domu .podróż

samochodem była męcząca chociaż

nie była długa . Ale kownaccy byli

zmęczeni tą kilku godzinną podróżą
. W końcu dotarli .

Monika przekręcić klucz w drzwiach

po czym je otworzyła . Franek

wbiegł do salonu gdzie zastał

Artura . Rzucił mu się na ramiona i

wręczył laurkę . Artur mu

powiedział ze zobaczy za chwile bo

chce zobaczyć mamę ale Franek

nalegał wiec zerknął . Spodziewał

się ze   na laurce będzie on grający

z Frankiem w piłkę i może będzie

też Monika . Ale nie spodziewał się

czegoś takiego . Na kartce była

średniego wzrost blondynka

trzymająca na rękach małe

dziecko obok wysoki brunet , a po

prawej stronie chłopiec w stroju

piłkarskim . Artur spytał :

- ale Franek co to jest za dziecko ?

I wtedy weszła Monika , Artur

zrozumiał co to za dziecko . Monika

miała zaokrąglony brzuch . Artur

myślał że zemdleje . Ledwo z siebie

wydusił :

-.......

No to by było na tyle resztę dowiecie się za tydzień (mam nadzieje )
Pytania :
1. Jak myślicie co powiedział Artur gdy zobaczył Monikę ??
2. Jak wam się podoba ?
3. Nie jesteście źli za tak długa nieobecność ?

Pozdrawiam
Zuziek ;*

środa, 2 grudnia 2015

Wyjaśnienia .

Hej ! Chialam was bardzo przeprosić za moją nieobecność na blogu . Spowodowane jest to tym ze zepsół mi się telefon i nie miałam jak pisać , ale odwdzięcze się opowiadaniem w weekend (jeśli mi nic nie przeszkodzi ). Miałam już dla was opowiadanie ale mi się usunęło i mi nerwy puściły . Wkurzył się i nie miałam ochoty pisać tego jeszcze raz . Jeszcze raz was bardzo przepraszam , spodziewajcie się opowiadania w weekend .

Przepraszammmmmmmmmmmmm !
                              Wybaczcie ;(